Adaś: Czy przez całą zimę będzie smog?
Mama: Nie, zacznie wiać wiatr, to warunki się poprawią.
Adaś: Gdyby nie smog, to zima mogłaby być cały rok, bo lubię śnieg.
Mama: Zrezygnowałbyś z lata?
Adaś: Z lata? No dobra – to pół roku mogłaby być zima i pół roku lato. Wiosna i jesień są całkowicie niepotrzebne.
Gdybyśmy tak wszystko sobie mogli wybrać. Niestety z naturą nie zawsze mamy co dyskutować, ale do różnych wyborów zmusza nas życie i w tym również wychowywanie dzieci. Na przykład temat religii. W jednym placówkach jest religia w innych nie. W przedszkolach, w których jest religia, rodzice dostają karteczki z prośbą o zgodę na uczestnictwo dziecka w zajęciach i wiem, że w związku z tym mają mnóstwo pytań i obaw. W przedszkolu u Adamskiego nie było religii i u Damiana też nie ma, ale to skłoniło mnie do refleksji – co bym zrobiła w takiej sytuacji?
Jako mama wierząca nie widziałam zbytniego problemu. Podpisuję zgodę i tyle. Dla mnie jasne. Wspólnie z Adamskim, gdy miał trzy lata przerabialiśmy Minibiblię w obrazkach. On wiedział od dawna, że ktoś taki jak Bóg istnieje. Dla trzylatka Bóg jest natomiast takim samym bohaterem książeczki jak Kubuś Puchatek czy postacią z kulturowych opowieści jak Święty Mikołaj.
U innych mam wierzących powstaje problem: czy to nie za wcześnie? Dyskutowałam w temacie również z Tatą. Czy rzeczywiście powinniśmy się nad tym zastanowić jako wierzący? On twierdzi, że zamartwianie się tą kwestią w kategoriach ”kiedy jest dobry moment” jest na wyrost. I ja podobnie twierdziłam. Bo jeśli w przedszkolu czyta się dzieciom książeczki o Kubusiu Puchatku czy wprowadza się w temat Świętego Mikołaja, to myślę, że trzylatki potraktują Boga w tych samych kategoriach. Jako kolejnego bohatera bajki.
Z drugiej strony, w dobie dochodzących do mnie informacji o propagowanym przez świętobliwych problemie kultu Hello Kitty, jako wysłanniczki diabła (wiecie, HELL to przecież piekło oznacza), zastanawiam się czy rzeczywiście kontakt trzylatka z katechetą to dobry pomysł. Nie jestem przekonana czy katecheta to osoba z odpowiednim przygotowaniem pedagogicznym, z odpowiednim podejściem do przedszkolaka. Bo dochodzą też do mnie informacje, że współcześni katecheci potrafią wmówić dzieciom, że tęcza jest wytworem szatana, że w niedopuszczalny sposób wprowadzają dzieci w temat śmierci, bo dla nich jest jasne że rodziców kiedyś zabiorą do nieba aniołki, ale co na to przedszkolak? Oczywiście może być przerażony. dziwię.
No właśnie. Jak odbierze to, że większość lub wszystkie dzieci poszły słuchać bajek o Bogu, a ono nie? Trzeba pomyśleć co będzie bardziej krzywdzące i jaki wpływ będzie miało na małe dziecko. Jeśli się zastanawiać ‚‚czy to nie za wcześnie?” to prędzej ”czy to nie za wcześnie na wprowadzanie małych dzieci w zawiłe rozważania dorosłych na temat istnienia Boga?”. Niewierzący pomyśli ”łatwo powiedzieć, ale jak ja mu potem wyjaśnię, że Bóg to jednak nie istnieje?”. A tak samo jak kiedyś przyjdzie Ci się zmierzyć z tym, że Święty Mikołaj nie istnieje. Potraktować Boga tak jak Twoje dziecko, jak bohatera bajki. Przecież towarzyszenie innym dzieciom w takich zajęciach nie ukierunkuje jeszcze trzylatka. Nas nie będzie zobowiązywać do ochrzczenia potomka.
No ale dalej pozostaje problem tego duchownego, który ma poprowadzić zajęcia w przedszkolu.
Error: API requests are being delayed for this account. New posts will not be retrieved.
There may be an issue with the Instagram access token that you are using. Your server might also be unable to connect to Instagram at this time.
Copyright © 2018 - Super-Synowie.pl All Rights Reserved
Przez przypadek natknęłam się na wpis… jeśli chodzi o zajęcia z religii…cóż każdy rodzic na wybór…
Niestety rodzice nie mogą od tak wejść na religię…. katecheta odpowiada przed kuria…. i swoim proboszczem… ale zawsze można poprosić o zajęcia otwarte…
Zawsze można złożyć skargę na katechetów jak herezje odpowiadają… w programie katechezy przedszkolnej nie ma mowy o hallo kitty ani innych demonach… o aborcji tez nie ma… jest za to o prawdach objawionych i to w delikatny sposób… my jako rodzice musimy czuwać, ale nie możemy się bac zwrócić uwagi, ze cos nam sie nie podoba….
PS.
I błagam nie ma „bozi”, Jest Bóg(w trzech osobach) i Matka Boska…
Pozdrawiam
Katecheci często nie mają żadnego przygotowania pedagogicznego i to jest duży kłopot. My mamy świecki dom więc chodzenie na religię nie wchodzi w grę. Dla naszych dzieci nigdy to nie było problemem.
Ja już wiem że moi synowie ma religię chodzić nie będą.
Dla mnie religia w przedszkolu to żaden problem, przynajmniej dopóki katecheta jest normalny i nie opowiada dzieciom o aborcji i innych tematach, na które jest dla nich za wcześnie.
O wiele bardziej martwi mnie religia w szkole, bo doskonale pamiętam jak wyglądały te lekcje u mnie w klasie. Nie jestem pewna, czy chcę, żeby moje dziecko widziało jak jego koledzy poniżają nauczyciela i kpią sobie z religii. Na szczęście przedszkolaki są o wiele grzeczniejsze 🙂
wszystko zależy, jak takie lekcje będą prowadzone, jakie faktyczne wartości będą na nich przekazywane, jednak raczej nie widziałabym religii w przedszkolu, tak jak nie widzę jej w szkole podstawowej. Miejsce na taką edukację jest w kościele.
Bookendorfina
Jeśli jest możliwość aby dziecko uczęszczało na lekcje religii w przedszkolu to myślę ze tylko skorzysta. Wątpię, żeby różniły się dużo od zajęć rysowania czy śpiewania 🙂
Wiesz, wydaje mi się że wszystko zależy od formy jaką ten przedmiot przybierze- kto go będzie prowadził (czy zagorzały ksiądz, czy sympatyczna katechetka). No i by zajęcia miały formę zabawy- nie wiem, np. niech to będzie stworzenie pracy plastycznej- aniołka np.
Jeżeli będą to przemyślane zajęcia i będzie je prowadziła odpowiednia osoba to i w przedszkole nie będzie za wcześnie. Aby nie trwały takie zajęcia zbyt długo – bo zaczną nudzić, treści,żeby nie było za dużo i przede wszystkim niech to będą podstawowe,proste treści. Na tym poziomie nie ma raczej mowy o dziełach szatanach w życiu codziennym. Nie powinno przynajmniej.
No ja mam problem z głowy, bo u nas religii nie ma w przedszkolu. Zdaje się w szkole też nie ;-). Za to ja akurat z tych wierzących i praktykujących, więc o Bogu i religii rozmawiamy w domu. Z resztą u nas w kościele zawsze po ewangelii wszystkie dzieci, które chcą idą z panią katechetką do zakrystii i ona opowiada dzieciom o czym była ewangelia, wyjaśnia, rozmawia itd 🙂
Ja mam bardzo mieszane uczucia – bo wierzę w Boga, ale nie w Kościół (nie praktykuję i nie uważam się z jego integralną część). Myślę, że – biorąc pod uwagę to, jakie rzeczy są często przekazywane dzieciom podczas katechezy – chętniej posłałabym synka na lekcję etyki, a nie religii (co też pewnie uczynię). I generalnie faktycznie wydaje mi się, że dla przedszkolaka może być jeszcze za wcześnie na tego typu zajęcia – i niewiele z nich zrozumie.
Mam podobnie, nie unikam, córka chodzi z nami do koscioła, uczęszcza na lekcje religii w szkole 🙂 Jak dorośnie, będzie decydować o sobie, ale póki co pokazujemy jej to jak my żyjemy w tej kwestii 🙂
Za wcześnie zdecydowanie, chociażby z tego powodu, że przedszkolakowi ciężko wytłumaczyć, że to co jedno uznają za pewnik, dla innych niekoniecznie ma sens. Szkoda, że w polskiej edukacji nie ma rozwiązania, które nie wymagałoby eliminowania ze wspólnej lekcji dzieci niewierzących, a dawałoby dzieciom pogląd na inne możliwe wersje, czyli też takie, że niektórzy zwyczajnie nie wierzą.
Ja zdecydowanie jestem przeciwna. Jeżeli chodzi o rekligie w przedszkolu. Po co odbierać kolejne godziny, które dzieci moga poświęcać ba zabawę. Oczywiście jeżeli ktoś twierdzi, że dla jego dziecka jest ok. To niech tak będzie. Ale nie można zmuszać do tego wszystkich. A co z dziecmi, które wcale nie chodzą do koscioła i nie uuczęszczaja na zajecia religii.
Myślę, ze nie tylko niewierzący nie podpisują zgody. Czasami ludzie myślą, ze to jeszcze za wczesnie i Twoje obawy rowniez to potwierdzaja. Sam nie wiem co zrobię jak stanę przed takim wyborem.. Ciężki temat.
Myślę, że możliwość uczestnictwa w takich zajęciach dla rodzica mogłaby dać obraz jak takie zajęcia dla maluchów mogłyby wyglądać. Nigdy o tym nie myślałam szczerze mówiąc..
Dobre pytanie. Sama się nad tym nie raz zastanawiam. Jestem osobą wierzącą, ale przyznam, że coraz mniej. NIe chodzę do kościoła choć dziecko chciałabym wychować w wierze katolickiej, tylko czy w dzisiejszych czasach wiara oznacza to samo co teraz? patrząc na zachowanie wszystkich tych mega wierzących babć, jak są zawistne, jakie nieuprzejme, jak daleko im od nauk Kościoła…. SAma nie wiem. Najchęniej słuchałabym tylko Papieża – szkoda, że księża tego nie robią. A osoby uczące dzieci… hmnnn ja miałam wspaniałe katechetki, jakie są współczesne?
My mamy w pkolu religię. Bartek chodzi. Nie wiem o czym tam mówią za bardzo, ale młody wie kto to Pan Jezus. Podejrzewam, że mowią o takiej bieżącej tematyce – święta, aniołki itp. Mają zajęcia z Panią Katechetką.
My z partnerem jesteśmy niewierzący i nawet nie planujemy dziecka chrzcić, więc tym wysyłać na religię, te raczej nie będziemy. Ale faktycznie, temat wcale nie jest taki prosty. Też już zastanawiamy się nad tym, jak to wszystko organizować, żeby córcia nie czuła się w żaden sposób poszkodowana czy gorsza od innych dzieci. Jednak wiem, że się da, ponieważ moim rodzicom się udało- ja nie mam chrztu, ani komunii i nigdy w życiu nie byłam na zajęciach z religii i nigdy nie było mi tego powodu źle. Mam nadzieję, że nam też się to uda.
Problem pojawia się w sytuacji, w której masz wątpliwości. Rozważasz nad zagadnieniami wiary oraz nad całą kościelno-marketingową otoczką i dostrzegasz brak spójności pomiędzy tym, co katabasi głoszą, a tym, co robią. Pytasz zatem: jak mogę najważniejszą dla siebie istotę oddać komuś takiemu pod opiekę? Jak mogę pozwolić, by tego typu osoby dokonały całkowitego spustoszenia w umyśle mojego dziecka? Odpowiedź jest oczywista: nie mogę na to pozwolić! Ale, jak zwykle jest jakieś „ale”. Zapewne rówieśnicy odwrócą się od mojego dziecka. Nauczyciele będą traktować go jak kogoś gorszego. Doświadczy ostracyzmu, katolskiej nagonki. Czy mam to zafundować swojemu dziecku?
http://www.czarnymwczarne.pl/index.php/component/k2/item/41-czy-posylac-dziecko-na-religie