w jakim wieku dziecko na narty
Adam: Już wiem jak zrobić wybuch!
Mama: Jakoś nie specjalnie cieszy mnie ta wiadomość.
Adam: Trzeba postawić głośnik obok mikrofonu i wydać dźwięk. On będzie tak długo krążył, że aż wybuchnie!
Mama: Świetnie! To dobrze, że twój brat wie jak zrobić powódź, to może ci pomoże w gaszeniu tego wybuchu.
Od kiedy Adamski zaczął jeździć na nartach, co roku planujemy rodzinne wyjazdy narciarskie. W tym roku pierwszy raz zdecydowaliśmy się na opcję szkółki narciarskiej i jesteśmy zachwyceni! Znajdujemy conajmniej 5 zalet takiej formy wyjazdu, o czym poniżej…
O ile Adamski od początku złapał bakcyla narciarskiego, o tyle Damiana trzeba było do tej pory mocno namawiać. Na indywidualnych zajęciach marudził, szybko się zniechęcał. Możliwe też, że była to kwestia wieku, był za mały. Tym razem jednak odnotowaliśmy całkowity sukces! Grupowa nauka na stoku zaowocowała super postępem narciarskim Damiana i podszkoleniem umiejętności Adamskiego. Bardzo pozytywnie podziałały na nich samodzielne wyjazdy na stok w grupie dzieci.
Szkółka narciarska liczyła ok 20 dzieciaków. W grupie znajdowały się dzieci od 3,5 roku do ok. 12-13 lat. Od początku dzieci były dzielone na grupy zaawansowania w zależności od umiejętności. W trakcie turnusu mogły awansować w miarę nabywania nowych umiejętności. Do dyspozycji byli zarówno instruktorzy od organizatora turnusu jak również instruktorzy ze stoku.
Nie samymi nartami człowiek żyje, zatem na stoku dzieciaki miały przerwę na gorącą herbatkę i czekoladę, podczas której mogły się zregenerować i nabrać sił na dalszą jazdę. Ponieważ znajdowały się w sporej grupie dzieci w podobnym wieku, były dla siebie nawzajem motywacją do działania. Gdy podczas wcześniejszych ferii Damian i Adamski jeździli z instruktorami, wytrzymywali na stoku ok 1h. Tym razem, dzięki tej grupowej przerwie, wracali po trzech godzinach.
Rodzice zostali na początku turnusu poproszeni o to, aby nie jeździć na ten sam stok, na którym jeżdżą dzieci. Dla mnie było to oczywiste, bo pamiętam jak Damian marudził jak tylko widział nas na stoku. A więc nasi wyczynowcy szkolili się tutaj cały tydzień pod okiem instruktorów, aby ostatniego dnia zaprezentować swoje umiejętności podczas pokazu dla rodziców. To był dopiero czad! Pewną namiastkę możecie zobaczyć w poniższych krótkich filmach.
I wreszcie piąta zaleta, to czego zawsze brakuje – czas dla rodziców. Mali narciarze wyjeżdżali na stok ok godziny 9:30, a wracali do hotelu ok. 13:00, bo o 13:30 był obiad (zdążyli wtedy dobrze zgłodnieć). Ponieważ wyjeżdżali z hotelu grupką z instruktorami busem i wracali tak samo, rodzice mieli cały ten czas do zagospodarowania dla siebie 🙂 Dodatkowo po obiedzie opiekunki organizowały spacery, sanki lub inne aktywności, a po kolacji pogodne wieczory, filmy, bal przebierańców, zatem można powiedzieć, że w pewnym sensie mieliśmy nawet czas, żeby zwyczajnie się ponudzić.
Największym sukcesem tych ferii było trafienie Adamskiego do grupy zaawansowanej, polubienie nart przez Damiana i nabranie umiejętności w grupie średniozaawansowanej na tyle, że ostatniego dnia mogliśmy pozjeżdżać rodzinnie we czworo. Myślę, że od tego wyjazdu, już nie wyobrażamy sobie rodzinnych ferii zimowych w innej formie niż turnus ze szkółką narciarską. Polecamy serdecznie i zapraszamy do obejrzenia filmów i zdjęć!
Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że mógłby być przydatny dla Twoich znajomych – udostępnij go na FB lub daj znać w komentarzu. Chętnie życzymy Ci miłego dnia!
Error: API requests are being delayed for this account. New posts will not be retrieved.
There may be an issue with the Instagram access token that you are using. Your server might also be unable to connect to Instagram at this time.
Copyright © 2018 - Super-Synowie.pl All Rights Reserved
Ja zaczęłam bardzo późno przygodę z nartami. Jeśli wybierzemy się z dziećmi, na pewno skorzystamy ze szkółki narciarskiej
Nigdy nie jeżdzilismy na nartach ale mamy juz wielką ochotę wszyscy spróbować 🙂 Kto wie, może za rok 🙂
Ten ostatni punkt chyba wygrywa wszystko 😉 Sama raczej bym nie odważyła się uczyć swojego dziecka, więc w przyszłości chętnie skorzystam ze szkółki narciarskiej dla córy 🙂
Jak pierwszy raz na narty to zdecydowanie właśnie ze szkółką. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
Ja też jeszcze nie miałam okazji śmigać na nartach. A taka szkółka to bardzo fajna sprawa.
Mąż i ja nie za bardzo lubimy sporty zimowe, ale Syn lubi zimę, więc wezmę pod uwagę Wasze doświadczenia i jeśli nazarzy się okazja to poślemy Go na turnus.
u nas jeszcze dziewczynki nia miały okazji jeżdzić..w sumie ja też:) ale myślę ze następny rok bedzei idealny i takie szkółki to podstawa