Adaś: Ehhh ale mam życie.
Mama: Co to za smutek? Co z tym życiem?
Adaś: Spuchnięte mam to życie.
Mama: A co to znaczy?
Adaś: To znaczy, że nie mogę robić tego co chcę wtedy kiedy chcę, tylko wtedy kiedy wy mi na to pozwalacie. I na przykład nie mogę grać w nocy w Xboxa, tylko muszę iść spać.
Takie mamy dylematy.
Czy pozwolić coś oglądać, czy nie pozwolić tego oglądać.
Czy dać zjeść nutellę na obiad, czy jednak namówić do tego ryżu.
Czy przymknąć oko na zalewanie łazienki pistoletami, czy jednak przywołać do porządku.
Czy kazać przejśc obok kałuży, czy pozwolić na zmoczenie całego ubrania.
Czy dać się całkowicie wymalować flamastrami.
Dla nas niby błache i banalne sprawy, dla dzieci często zaważające na radości ich dnia.
Pozwalam więc się bawić, szaleć i wariować, tam gdzie widzę radość bez wielkich strat.
Tam gdzie wiem, że mogą zaistnieć jakieś nieprzyjemne konsekwencje, z bólem serca ale odmawiam i wszystko tłumaczę.
Teraz już wiem więcej i udało mi się odnaleźć rodzicielski luz nie zatracając asertywności.
Teraz już wiem, że dzieciom trzeba pozwolić byc dziećmi i przestać się zawsze przejmować co ludzie powiedzą.
Teraz już wiem i jestem o tym przekonana, że potrafię wymagać od siebie i otoczenia i sama podjąć odpowiednie decyzje. Jednak nie zawsze o tym wiedziałam.
A życie rodzica, to cały czas wybory i podejmowanie decyzji.
Branie odpowiedzialności za swoje decyzje i przyjmowanie na klatę efektów lub konsekwencji.
Przy pierwszym dziecku presja otoczenia wydaje się być ogromna.
Świeżo upieczeni rodzice za wszelką cenę chcą udowodnić wszystkim dookoła, że sa odpowiedzialni i potrafią wychować prawilnego obywatela.
Że mają wszystko.
Powoduje to stres, czasem niespodziewane w skutkach działania, czy podejmowanie decyzji pod wpływem impulsu.
Zdrowy rozsądek i umiejętnośc słuchania własnej intuicji, to coś co przychodzi z czasem.
To znaczy… zawsze jest, ale potrzeba czasu i niekiedy pewnych doświadczeń, aby dać dojść im do głosu.
Jednym rodzicom potrzeba mniej czasu, innym więcej.
Zależy od wielu czynników.
Jako mama dwójki dzieci, teraz już wiem jak ważny w podejmowaniu decyzji jest balans korzyści i powtórzę kolejny raz – zdrowy rozsądek.
Teraz już wiem, że liczy się to, czego ja realnie potrzebuję, czego potrzebuje moja rodzina.
Teraz już wiem jak fitrować dochodzące mnie sugestie oraz rady i że wiele rzeczy można zweryfikować sięgając do kompetentnych źródeł informacji.
Te zasady sprawdzają się także w podejowaniu decyzji zakupowych.
Jak sobie przypominam, to najlepiej gorączkę związaną z hasłem DZIECKO w moim wypadku widać na wyprawkach dla obydwojga moich dzieci.
Ile kupiłam niepotrzebnych rzeczy przy Adamskim, ‚bo może się przyda’, a ilu już byłam pewna przy Damianie i nie popełniłam podobnych błędów.
Było też oczywiście kilka fajnych rzeczy, z których korzystałam również przy drugim maleństwie, ale jakoś nigdy nie miałam okazji do podzielenia się tymi moimi przemyśleniami, dlatego to chyba dobry moment na zaprezentowanie moich wyprawkowych Hitów i Kitów.
Przy drugim dziecku wiedziałam już, że przy kompletowaniu wyprawki powinnam kierować się użytecznością i odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie:
Wiedziałam już czego wymagają w szpitalu, a z czego będę korzystać w domu.
Nie kupiłabym już zestawu butelek na zapas, bo pamiętałam, że tak jak przy Adamskim, zanim dałam butlę, to już smoczki z tych butelek nie były odpowiednie do wieku i musiałam kupować nowe, wystarczy jedna butelka na początek.
W okolicy mamy wiele sklepów, hipermarkety są czynne całą dobę.
O każdej porze dnia czy nocy można wyskoczyć po artykuły, które w danej chwili okażą się potrzebne i mamy pewność, że je wykorzystamy, nie wydając nepotrzebnie pieniędzy ‚na zapas’.
Nie przydałaby mi się kolejny raz zapewne oliwka dla niemowląt, zbierający kurz i niepraktyczny baldachim nad łóżeczko, sterylizator do butelek, czy termometr do wody.
Inna sprawa to wybieranie produktów jakościowych.
Materac gryka-pianka-kokos okazał się w moim przypadku wyborem nietrafionym, dlatego dosyć szybko wymieniliśmy go na inny rodzaj.
Czasem lepiej zapłacić więcej, za coś co posłuży nam długi czas niż kupić tańszy i słabszy jakościowo zamiennik, na który wydatek będziemy musieli szybko powtórzyć.
Teraz już to wiem.
Teraz już mam psychiczny, rodzicielski luz 🙂
Post jest elementem kampanii społecznej przeciwko nadmiernemu wydatkowaniu pieniędzy w związku z przyjściem na świat dziecka. Kampania jest prowadzona w ramach projektu Fundacji Innowacja i Wiedza pt. “Projekt finansowy Dziecko”. Projekt jest realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.
Ze szczegółami Projektu można zapoznać się na stronie internetowej TUTAJ
oraz na Facebooku TUTAJ.
Error: API requests are being delayed for this account. New posts will not be retrieved.
There may be an issue with the Instagram access token that you are using. Your server might also be unable to connect to Instagram at this time.
Copyright © 2018 - Super-Synowie.pl All Rights Reserved
Cieszę się, że mogłam pomóc 🙂
Swietny post … napewno bede miala to na uwadze czy wgl bedzie mi to potrzebne.czy nie ….zamiast kopowac wszytsko co jest dostepne 🙂
mitt-nye-liv.blogspot.com
Mama mądra po szkodzie, ale ważne ze wyciągamy wnioski 😉
przyznam szczerze, że też kupiłam kilka rzeczy przed przyjściem Kubusia na świat, których teraz nie tylko bym nie kupiła, ale i odradziła innym…. bo tak naprawdę, po co to?